wtorek, 4 maja 2010

pozmieniało się....

tak, zmiana to jedyna pewna rzeczy w tym bałaganie... dzięki Bogu

czytając sama siebie...aż się dziwie jak mało i jednocześnie dużo we mnie zmian. kim dziś jestem...pomimo innego, pewnie bardziej zanieczyszczonego powietrza, pomimo nowego katalogu twarzy i gazetki z opisem pożądanych zachowań, układów, gestów...mam myśli splątane.
czy na widok Twojego imienia drżę...a jakże niczym flaga na znak żałoby narodowej. Patrzę w lusterko, dzwonię, piszę smsy bo sama potwierdzić muszę to, co widzę. Gdybyś wiedział jak wytresowałeś sobie moje emocje mógłbyś wydawać jedynie rozkazy, a ja z uporem, pokłonem i pełnym uwielbieniem, z uśmiechem na ustach wypełniałbym je. Uwierzyłeś... błąd, od rozstania z Tobą cudnie się maskuję... chcesz mnie...pokaż, czy ten chłopiec w Tobie ma szansę na mężczyznę...nie, to nie pukaj już.
A Ty...tak byłeś zawsze, z a w s z e, aż przestało być zawsze... aż zaczęło być rzadko. Kiedy dotyk zdradził fragment Twoich myśli nie wierzyłam w swoją radość...pomyślałam, że to namalowany
obraz, który za sprawą alkoholu etylowego zaczął żyć własnym życiem. tak było...aż przerosło Cię robienie obiadów i czekanie na mój powrót. Pomyliły się nasze płaszczyzny i stworzyły już własne odseparowane domy, w zupełnie innych miejscach i umysłu i rzeczywistości. czy to źle...nie, w końcu wiem, że jesteśmy tylko egoistami...
nie umiem pamiętać złego...skutecznie malujesz moje wspomnienia...

czy bywam zaskoczona samą sobą... chyba nawet nie do końca zdawałam sobie sprawy z wywrotki mojego miejsca... uciekałam do samej siebie, od klatki z rodziców i braku celu... nie żałuję, tylko chyba Bóg wiedział jak będzie. Obalam swoje własne mury i błędne wyobrażenia, na nowo ucząc się zwykłej i przeciętnej pewności. Dziwię się, że chcą ze mną rozmawiać, że mnie słuchają, że zabiegają o przyjaźń i kilka chwil spędzonych razem, nie mogą wyjść z podziwu, że mnie chcą...moje 28 metrów... mój azyl... moje coś...mój nowy świat...mój oddech...moja samotność...moi świadkowie krytych łez i odwzajemnionych uśmiechów... jestem i uwielbiam to